Wiadomości z rynku

wtorek
14 stycznia 2025

Przyszłość motoryzacji to niekoniecznie auta bateryjne

Zainteresowanie nabywców mniejsze niż oczekiwane
31 grudnia 2024

Prof. dr hab. Wojciech Paprocki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie Fot. Newseria

 
Upowszechnianie samochodów bateryjnych nie odbędzie się tak szybko, jak jeszcze kilka lat temu się wydawało. Podstawowy problem dotyczy ceny pojazdów – ocenia prof. dr hab. Wojciech Paprocki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
To może oznaczać konieczność weryfikacji unijnych planów elektryfikacji transportu.

Decyzja administracyjna wszystkiego nie załatwia

– To, że w Europie zapadła decyzja administracyjna wyznaczająca datę zakończenia dopuszczania nowych pojazdów spalinowych, jest traktowane jako pewien wyznacznik ery elektromobilności i jej absolutnego upowszechnienia – mówi agencji Newseria Biznes prof. Wojciech Paprocki. – Jestem zwolennikiem takiego poglądu, że prawdopodobnie władze unijne będą musiały zmodyfikować swoje podjęte decyzje, ponieważ nie jest to ani w interesie konsumentów, ani w interesie przemysłu motoryzacyjnego, żeby tak ambitny plan zrealizować w wyznaczonym terminie.

Zgodnie z założeniami Komisji Europejskiej, do 2035 roku wszystkie nowe samochody mają być zeroemisyjne. Transport drogowy odpowiada bowiem za 70 proc. emisji gazów cieplarnianych pochodzących z transportu w UE. Rygorystyczne normy emisji CO2 dla nowych samochodów mają obniżyć emisje, pomagając Europie osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku.

– Widzimy, że upowszechnianie samochodów bateryjnych nie odbędzie się tak szybko, jak jeszcze kilka lat temu się wydawało, przynajmniej w Europie. O tym, czy samochód bateryjny będzie dominującym napędem w motoryzacji indywidualnej, a także w transporcie zarobkowym, dzisiaj jeszcze tego nie wiemy – mówi ekspert ds. transportu. – Istnieje wiele zastrzeżeń co do ekologicznych skutków użytkowania pojazdów bateryjnych, a w szczególności ich wycofywania i recyklingu. Pracuje się w tej chwili nad alternatywnymi rozwiązaniami, jak napęd wodorowy czy wykorzystanie tzw. syntetycznych paliw, które można by uznać za bezemisyjne w całym cyklu tworzenia i ich użytkowania.

Według firmy badawczej SNE Research w 2023 roku na całym świecie sprzedano mniej niż 14,5 tys. pojazdów z ogniwami paliwowymi wodorowymi (FCEV). To o 30,2 proc. mniej niż w 2022 roku, sprzedaż spadła nawet w porównaniu z 2021 rokiem. Głównymi problemami w używaniu wodoru są duże straty energii względem np. napędów elektrycznych - co przekłada się na wzrost kosztów, wysoka cena wodoru i jego dostępność. Brakuje też stacji tankowania. Z kolei paliwa syntetyczne mają szansę stać się alternatywą dla elektryków dopiero za kilkanaście lat. Analiza przeprowadzona przez organizację pozarządową Transport & Environment (T&E) wykazała, że ​​do 2035 roku paliw syntetycznych wystarczy tylko dla około 2 proc. samochodów w Europie.

Dlatego wciąż to samochody elektryczne są znacznie bardziej powszechne niż inne niskoemisyjne pojazdy, jednak liczba nowych elektrycznych aut rośnie wolniej, niż można się było spodziewać jeszcze kilka lat temu.

Bariera cenowa

Jak wynika z badania przeprowadzonego przez organizację pozarządową Transport & Environment, opartego na analizie firmy konsultingowej Syndex, największą przeszkoda w zakupie samochodu elektrycznego jest cena. W Europie średnia cena samochodu elektrycznego zasilanego akumulatorem wzrosła w latach 2015–2023 o 39 proc. (+18 tys. euro), podczas gdy w Chinach spadła o 53 proc. (red)
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.